przez Thorwald » 18 kwi 2018, o 13:12
Na początku lat 90 byłem na zimowym szkoleniu w Tatrach. Byłem chory i jeszcze przyplątało się zatrucie pokarmowe (ala salmonella) i nie miałem siły wstać. Noc spędziłem w klozecie na przemian mając torsie i sraczkę. Cywilny instruktor rano dał mi "rację żywnościową", którą podobno dostali jak byli na Antarktydzie i gdyby wpadli do szczeliny lodowej miała im starczyć na dobę czekania.
Racja wyglądała jak płaski baton chałwy z jakimiś angielskojęzycznymi napisami z tego co pamiętam w czerwono-srebrnym opakowaniu. Po godzinie od zjedzenia połowy batona poczułem się wyraźnie lepiej. Pozwolił mi na 12h akcji w górach w środku zimy. Nie byłem ani głodny, ani zmęczony.
Następnego dnia byłem tak samo chory jak dobę wcześniej, ale już tym razem mogłem spokojnie pochorować.
Co to było ? Ktoś spotkał się z takimi produktami ?