A miało być tak pięknie. Nowy premier, nowy minister spraw zagranicznych poprawa wizerunku Polski w świecie. Tymczasem obecny pożar dyplomatyczny wygląda tak samo, jak pożary za "najlepszych" czasów Witolda Waszczykowskiego.
Nowelizację ustawy o IPN partia Jarosława Kaczyńskiego przeprowadza w swoim znanym stylu: w pośpiechu, nocą i bez cofania się o krok. Gdyby chodziło o wyrugowanie ze światowej debaty pojęcia "polskie obozy śmierci", nie byłoby problemu. W końcu nawet były dyrektor IPN prof. Leon Kieres twierdził, że sformułowanie to stanowi rodzaj kłamstwa oświęcimskiego i miał w tym wiele racji. Jednak artykuł 55a nowelizacji jest bardzo szeroki i niejasny, mówi o przypisywaniu "publicznie i wbrew faktom" "Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za popełnione przez III Rzeszę zbrodnie nazistowskie lub za inne przestępstwa, stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne”.
O kogo tu chodzi?
Mglistość tego przepisu ma ukryć to, kim jest w rzeczywistości jego adresat. Bo trudno uwierzyć, że twórcy nowelizacji serio myślą o skuteczności ustawy tj. o pociągnięciu do odpowiedzialności tego czy innego zachodniego dziennikarza. Kogo więc tak naprawdę chcą ścigać?
Kilka miesięcy temu wygłosiłam w Bostonie wykład na temat obecnej sytuacji w Polsce. Zostałam potem zasypana pytaniami publiczności. Parę z nich dotyczyło sposobu, w jaki potraktowano w Polsce Jana Tomasza Grossa, wzywając go do prokuratury i c..j przez kilka godzin pod zarzutem ewentualnego szkalowania dobrego imienia Polski. I tak naprawdę adresat nowych przepisów jest tylko jeden - i jest nim prawdopodobnie Jan Tomasz Gross. Państwo polskie wywołało więc kryzys międzynarodowy po to, aby zamknąć usta jednemu historykowi, który ma zwyczaj stawiania mocnych publicystycznych tez. Gross może budzić chęć polemiki, proszę bardzo. Jednak próby zamykania ust osobom, które mówią o sprawach dla Polaków trudnych, przy pomocy sankcji prawnych to skrajna nierozumność, która obraca się przeciwko nam. Co zresztą od kilku dni widać doskonale.
Prawicowe kompleksy
Oprócz sporu z Izraelem wydarzyło się coś jeszcze groźniejszego. Za sprawą mediów społecznościowych antysemickie komentarze z marginesu przeszły wprost do głównego nurtu polskiej debaty publicznej. Świadczy to o jednej zasadniczej sprawie - klęsce edukacyjnej III RP. W Polsce, w ostatnich kilkunastu latach, powstały niesłychanie wartościowe badania na temat Holocaustu. Ich autorzy wielokrotnie pisali na temat tego, jak różnorodne postawy przyjmowali Polacy w trakcie drugiej wojny światowej: bohaterów, ofiar, biernych obserwatorów, a także sprawców (by skomplikować obraz przeszłości, dodajmy, że może chodzić o jedną i tę samą osobę). Ale gromadzona uważnie przez historyków wiedza w sposób minimalny przenika do masowej edukacji. Piszący w internecie oburzone komentarze, że "Izrael nie ma prawa nas pouczać", publicyści - nawet ci rozsądni - piszący, że "Polacy nie mogą być przedstawiani jako naród sprawców" najwyraźniej zapominają, że polityka historyczna PiS-u, jak zresztą każda polityka historyczna, w znikomym stopniu dotyczy prawdy o historii. A w przeważającym teraźniejszości, zarządzania elektoratem i - przyznajmy to otwarcie - osobistych kompleksów.
Historia Polski XX wieku to spiętrzenie "trudnych przypadków”. Uczenie o nich - w taki sposób, by angażować rozum i serce - wymaga ogromnych umiejętności. Samo tłumaczenie, że role kata, ofiary i obserwatora współwystępowały nie tylko w obrębie jednego społeczeństwa, ale często w obrębie jednej biografii, byłoby wartościowym uzupełnieniem polskiej edukacji w szkołach. Niestety niemal w ogóle nie rozmawiamy, czego nasze dzieci powinny uczyć się na lekcjach historii. Tak, aby wyposażyć je w język, informacje i wiedzę etyczną, które pomogą im w przyszłości zachować się we właściwy sposób, jeśli przyjdzie taka konieczność.
W Izraelu żaden z ważnych polityków nie miał nic przeciwko zakazowi posługiwania się sformułowaniem "polskie obozy śmierci". Poszło o coś innego, o koszmarnie napisany przepis, który w świetle wiedzy o przeszłości można rozumieć na zbyt wiele sposobów. Po głosowaniu w Senacie wypada tylko załamać ręce. Część obecnych polityków najwyraźniej nadal nic z tego, co się dzieje poza Polską nie rozumie.
Karolina Wigura (1980) jest socjolożką i historyczką idei, redaktorką „Kultury Liberalnej”, adiunktem w Instytucie Socjologii UW. Opublikowała m.in. książkę „Wina narodów. Przebaczenie jako strategia prowadzenia polityki” (Wyd. Naukowe Scholar 2011).
Nie wiem czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale polska ustawa o kombatantach i ofiarach represji przewiduje możliwość wypłacania pieniędzy np. za przebywanie w niemieckich obozach koncentracyjnych, gettach, a także na deportacji w ZSRR dla osób, które miały w chwili doznawania represji polskie obywatelstwo. A to oznacza, że Polskę zaleje (lub już zalało) tysiące wniosków z Izraela i Stanów Zjednoczonych.
MarcinG. napisał(a):
A że "zaleje nas" tysiące takich wniosków z Polski to się nie boisz ?. W końcu gros przedwojennych polskich obywateli poszkodowanych przez III Rzeszę albo ZSRR mieszka obecnie w Polsce. Nie w Izraelu czy USA. Widzę dwa rozwiązania :
![]()
-Pozbawić tych ludzi (z roku na rok coraz mniej licznych) wszelkich świadczeń
-wpisać do odpowiedniej ustawy wzorem carskiej Rosji : "kromie Jewriej" . To dopiero będzie wtedy wesoło.
Teraz oczywiscie Polska zostanie zalana wnioskami o odszkodowania z Izraela, bo z niewiadomych przyczyn, wnioskodawcy czekali
przez 30 lat, dokladnie na ten moment.
Greg Schneider, executive vice president of the Conference on Jewish Material Claims Against Germany, told The Jewish Week that his office is sending out 12,500 applications to those believed eligible worldwide. The forms have been translated into English. The government of Israel is expected to send applications to another 7,000 of its citizens.
jelen325 napisał(a):MarcinG. napisał(a):...
Co do wniosków z Izraela czy Stanów widzę, że nawet kancelarie prawne funkcjonują, które się specjalizują wyłącznie w "holocaust reparations" ( w tym od Polski).
http://holocaustreparations.com/
...
Sulima napisał(a):W ciągu 24 godzin, z wystąpień premierowskich można było się dowiedzieć, że obozy były jednak "polskie" [...].
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 4 gości