jasiol napisał(a):No to nie przy okazji Harpii - zastępcy dla MIGów i Suk winni być w linii za 10 lat, czyli dostępni z 5 lat wcześniej. Siły nie ma, żeby coś było w sklepikach.
Toteż piszę:
net_sailor napisał(a):na pewno nie kupimy ich od razu
... i od razu rozwinę. Znając polskie zamiłowanie do obcinania zamówień wątpię by zakupiono "Harpie" w rzeczywiście wymaganych ilościach. Popatrz na ostatnie przetargi:
- od początku była mowa, że przyda się jeszcze jedna eskadra F-16 a mamy ich tylko 48,
- jak mało być 70 śmigieł to dobrze jeśli wyjdzie kilkanaście.
- ile miało być na początku "Kruków"? 32? Dobre sobie...
- jak teraz potrzeba 64 "Harpii" to kupią najwyżej 32...
Zawsze pozostanie więc jakiś niedosyt, luka do zagospodarowania. I tutaj
na drugi rzut jakiś funkcjonalny bbsl byłby całkiem do rzeczy.
jasiol napisał(a):Fajno, ale my potrzebujemy samolotów wielozadaniowych - po prostu za mało sprzętu, żeby się bawić w specjalizację na poziomie latadełek. Zresztą: przeboje z rozwojem następcy X-47B wskazują że nawet automatyczne zarządzane samoloty rozpoznawcze/uderzeniowe są problemem w realizacji. Bo "zniszczyć 2 czołgi w pkt. X", to raczej nie jest problemem, schody się zaczynają w zadaniach typu: "znaleźć i zniszczyć podchodzące do miasta siły npla".
Normalnie jak w życiu: są zadania proste i skomplikowane. Na te proste lub bardzo niebezpieczne bbsl się nada. Obecnie atakuje się sporo celów o znanych współrzędnych (myślę, że nawet większość), więc widzę je bardziej jako odciążenie samolotów załogowych niż zastępstwo.
W cenie jednostkowej bbsl nie powinien wyjść więcej niż samolot załogowy, ale za to sporo będzie można ugrać na koszcie szkolenia i eksploatacji. Wyobraź sobie, że nie szkolisz uberwspaniałych pilotów o wyśrubowanych warunkach zdrowotnych (a trzeba utrzymywać lekką nadprodukcję, bo byle incydent zdrowotny może wyeliminować człowieka z dalszego latania). Do tego komputer nie potrzebuje podtrzymywania nawyków pilotażowych, oszczędzasz więc resursy. Obsługi są rzadsze, bo latanie jest ograniczone do minimum - żeby się tylko maszyna "nie zastała", a do planowania misji w większości starczą symulatory. Dlatego sądzę, że ten temat tak interesuje polityków i różnych rozpolitykowanych generałów - po prostu będzie to bardzo korzystne finansowo (w sensie: będzie można wyrwać wojsku więcej pieniędzy i rozdać je "potrzebującym").