Botras napisał(a):Lumen napisał(a):Nowość zawsze jest wyzwaniem - gdy w 1930 robiono TK-1 i TK-2 to też było wyzwanie...
Opracowywanie polskich tankietek stanowiło w istocie modyfikowanie brytyjskiego oryginału. Opracowanie nowego wozu byłoby nieporównanie większym wyzwaniem.
No i ile z tego Carden-Loyda jest w TK-3/TKS?
Zawieszenie zupełnie inne, kształt kadłuba i płyt - także...
O późniejszych C2P już nie wspomnie...
Nikt nie mówi o zupełnym zerze tylko o pracach które od początku zakładając że tworzymy pojazd który jest uzbrojony w 47mm armatę.
Tak bo jakby w 1930-33 zastosowali większe koło napinające (jak w C2P - tym samym wydłużając odcinek styku gąsienicy z podłożem) i tył kadłuba ukształtowali tak ja w TK-SD to nie powstałby większy pojazd...Botras napisał(a):Mogłoby - o ile opracowano by taki wóz w kraju albo kupiono licencję na tego rodzaju wóz zagraniczny.
To nie są detale zwłaszcza w realiach gdzie płyty nitowano do kątowników... Komplikacja konstrukcji przekłada się na koszt produkcji.Bortas napisał(a):To są nieistotne detale (opancerzenie TK-SD nie miało kształtów bardziej skomplikowanych niż opancerzenie TK-3 i TK-S) - prawdziwe problemy to zawieszenie, silnik i układ przeniesienia mocy oraz ich integracja. To i koszty zakupu sprzętu, a potem utrzymania oddziałów z tym hipotetycznym sprzętem.
Jakoś na utrzymanie ciągników C2P i C7P było - jakby zamiast nich powstały te działa samobieżne to by było całkiem całkiem.
Nie mam zamiaru z C7P robić TD - choćby dlatego że pozyskaliśmy od drugiej połowy lat 30tych... (a ja myślę o pracach w latach wcześniejszych)Botras napisał(a):No i Twój pomysł z C7P jest nietrafiony.
Botras napisał(a):Mogli, tylko wóz wywodzący się z 7TP byłby niepotrzebnie duży i drogi jak na nośnik armaty przeciwpancernej pierwszej generacji.
Faktem jest natomiast że ciągniki były dużo tańsze od nieuzbrojonych czołgów.
A wojsko jakoś miało kasę by wydać na gąsienicowe ciągniki C2P i C7P, mimo iż była to kosztowna fanaberia - bo można było zmotoryzować działa tańszymi półgąsienicówkami (no ale tu ukłon w stronę współczesnego IU - przed wojną też obawiano się o niedostateczną mobilność - he he he)
Nom tyle że ja tu myślę o początku lat 30 czyli czasie gdy rozpoczynaliśmy temat tankietek.Bortas napisał(a):Była wszelako droga, która pozwalała szybko uzyskać podwozie gąsienicowe większe od tankietki i mniejsze od 7TP - kupno licencji na Vickersa 4-Ton, co zresztą rozważano w 1933 r. Rzecz niestety upadła z przyczyn finansowych.
Taki pojazd jako większy i cięższy, nieuchronnie byłby droższy od TK-SD, w zakupie i w utrzymaniu. Za to byłby też bardziej przydatny, bo dzięki większym wymiarom nie miałby największej wady tankietek, czyli za małej zdolności przekraczania rowów - tak małej, że nie zawsze starczała do pokonania przydrożnych rowów...
Gdyby wówczas zdecydowano się na licencyjne działko 47mm i jego montaż to pewnie na drodze dostosowania konstrukcji Carden-Loyda powstałby nieco dłuższy, i cięższy pojazd niż TK-3, który oczywiście byłby droższy (sam fakt uzbrojenia), niemniej patrząc długofalowo (do 39) załatwiałby problem (nie trzeba by było tworzyć 2CP, oraz 4TP i pochodnych)
Za pieniądze które wydano na same C2P i C7P spokojnie można było mieć te 200-250 samobieżnych dział...
To jak na realia wrześniowe byłoby sporo...